Jestem osobą, która od najmłodszych lat uczyła się szacunku do przyrody i odkrywała świat w rytmie własnych kroków. To właśnie intensywny zapach lasu i wszechobecna zieleń stanowiły dla mnie pierwszą motywację do rozwoju fizycznego, a także uczyły pokory w obliczu sił natury. Kiedy osiągnęłam wiek szkolny, w moim życiu pojawiło się pływanie, a wraz z nim niezwykła przygoda, która wciągnęła mnie na długie lata. Regularne treningi w basenie, pobudki przed świtem i niekończące się okrążenia przyzwyczaiły moje ciało i umysł do dyscypliny, chociaż bywały momenty, gdy marzyłam o kilku dodatkowych godzinach snu. Z czasem jednak zrozumiałam, że ta prozaiczna codzienność trenującego dziecka staje się fundamentem do późniejszych sukcesów. Marzenia o profesjonalnym uprawianiu sportu zaczęły nabierać kształtów wtedy, gdy trafiłam pod skrzydła trenera, który dostrzegł we mnie potencjał i chęć do podejmowania coraz bardziej wymagających wyzwań. Po paru latach zdecydowałam się spróbować biegów średnich w lokalnym klubie i szybko poczułam, że łączenie różnych form wysiłku fizycznego sprawia mi ogromną satysfakcję. W końcu ktoś podsunął mi myśl o triathlonie, który wydawał się idealnym rozwiązaniem dla kogoś, kto tak bardzo kocha pływanie, rower oraz bieganie. Początki bywały trudne, a ja sama nie wierzyłam, że kiedyś stanę ramię w ramię z najlepszymi zawodniczkami na arenach światowych. Jednak sport uczy cierpliwości, a każdy sukces rodzi się w bólach systematycznych treningów. Teraz, z perspektywy czasu, postrzegam tamte niekończące się godziny w wodzie i na bieżni jako najważniejsze lekcje wytrwałości i charakteru, które pozwoliły mi z uśmiechem podejmować nawet najbardziej wymagające wyzwania.
Mój trening jest złożoną układanką, która łączy w sobie pływanie, jazdę na rowerze oraz bieganie, a wszystko to dostosowane do potrzeb startowych i okresów regeneracji. Triathlon wymaga pełnej koncentracji i dbałości o detale, ponieważ z pozoru nieistotne drobiazgi mogą zaważyć na końcowym wyniku i zepchnąć zawodnika na dalsze miejsce w stawce. Oprócz tego staram się pielęgnować zdrowe nawyki, dbając o właściwą dietę i wystarczającą ilość snu. Łatwo powiedzieć, trudniej wykonać, zwłaszcza gdy doba wydaje się za krótka, a każdy dzień przynosi nowe obowiązki. Nie żałuję jednak żadnego wysiłku, bo wiem, że każdy krok do przodu, każdy kilometr przejechany na rowerze i każde kolejne okrążenie na basenie przybliżają mnie do upragnionych celów. Jak każda aktywna osoba, miewam trudniejsze chwile, gdy ciało odmawia posłuszeństwa lub brakuje energii do zmierzenia się z wyzwaniami dnia codziennego. Jednak w tych momentach najważniejsza okazuje się świadomość, że nie jestem sama – mam wsparcie trenera, rodziny, znajomych i fanów, którzy wierzą, że pasja potrafi przezwyciężyć największe przeszkody. W moim życiu sport nie kończy się tylko na treningach i zawodach. Kiedy nie rywalizuję lub nie ćwiczę, uwielbiam relaksować się przy dobrej książce, odkrywać nowe miejsca podczas spokojnych spacerów czy zwyczajnie spędzać czas z bliskimi. Te drobne momenty spokoju i radości przypominają mi, dlaczego warto ciągle dążyć do równowagi między życiem sportowym a prywatnym. Właśnie ta równowaga sprawia, że mogę cieszyć się każdym kolejnym dniem, podnosić poprzeczkę i próbować swoich sił na coraz wyższym poziomie, jednocześnie pozostać wierna temu, co w sporcie jest najważniejsze – miłości do wysiłku i ciągłego przekraczania granic własnych możliwości.
© 2025 agnieszkajerzyk.pl. Wszelkie prawa zastrzeżone.